czwartek, 15 sierpnia 2013

Bungee jump

Pogromca królów.Rozdział 3.


Rozdział 3.
Droga.

    W oddali dało się słyszeć nadbiegający tętent kopyt. Do rozwidlenia drogi szybkim cwałem zbliżało się trzech jeźdźców. Mieli mocno zakurzone ubrania,co mogło świadczyć o tym,że w drodze są już dość długo. Ich konie wyglądały na bardzo zmęczone,całe oblepione błotem. To było odpowiednie miejsce na odpoczynek i doprowadzenie się do ładu. Rozsiodłali i napoili konie a wówczas zajęli się zaspokojeniem własnych potrzeb. Mieli ze sobą spory zapas prowiantu i wina. Rozpalili ogień i rozsiedli się wokół niego. Zaczął zapadać zmrok,a towarzysze podroży byli już dość mocno upojeni kwaśnym winem. Trug zaczął nucić sobie coś pod nosem,natomiast pozostała dwójka siedziała w milczeniu. Co jakiś czas dorzucali coś do ogniska na jego podtrzymanie. Nie było zimno,lecz ogień trzymał na dystans dzikie zwierzęta i inne leśne stwory. W oddali słychać było wycie watahy wilków oraz różne szmery w pobliskich krzakach,ale na ludziach lasu nie robiło to większego
wrażenia.
 - Jutro przed południem dotrzemy na miejsce. - Zaczął Trug. - Widzieliście już  Czarną Twierdzę?
 - Nie panie. - Odpowiedział jeden z młodzików,natomiast drugi zaprzeczył tylko gestem głowy.
 - Nie jestem panem. - Odparł Trug. - Żeby być panem trzeba mieć pieniądze i wygląd. Mi brakuje jednego i drugiego,więc mówcie mi po prostu Trug.
Tym razem obydwaj kiwnęli głowami twierdząco. Na chwilę zapadła cisza i wszyscy stali się już nieco ospali. Powietrze stało niemal w miejscu,a księżyc świecił nadzwyczaj jasno przepowiadając dobrą pogodę.
 - Jedziemy razem już od trzech dni,a ja o was nic nie wiem. Powiedzcie coś o sobie. Jak trafiliście do Salazarru? - Zapytał Trug.
 - Nazywam się Ron,a to mój młodszy brat Alex. Jesteśmy Martelami.
 - Bracia Martelowie, synowie Luga Martela. Ależ mi się towarzysze trafili. Pamiętam jak wiele lat temu wasz ojciec wjechał ranny do lasu, a za nim dwa małe szkraby.
 - Minęło dokładnie dziesięć lat. - Wtrącił Ron. - Nie mieliśmy dokąd pójść, i tak już zostaliśmy w lesie.
 - Wasz ojciec był dzielnym wojownikiem. Słyszałem,że zanim uciekł położył setkę gwardzistów. Swoją drogą nie pamiętam,dlaczego go zaatakowali. Król bardzo go cenił, miał liczne zasługi, dostał nawet parę wsi i zamek w nagrodę.
 - Rzeczywiście poprzedni król Terson bardzo szanował ojca, ale po jego śmierci tron objął jego syn Kryon i wtedy wszystko się zmieniło. Nowemu królowi nie podobało się obniżanie podatków na obszarach pod rządami naszego ojca i był chyba także trochę zazdrosny o jego popularność i chwalę.
 - A co się stało z waszą matką ?
 Ron nabrał głęboko powietrze w płuca i odetchnął powoli. Widać było,że w dalszym ciągu żyje wspomnienie tamtych czasów. Doznane w dzieciństwie krzywdy odcisnęły trwałe piętno w duszach obu chłopców.
 - Ojcu niestety nie udało się jej ocalić. - Głos Rona lekko się załamywał a jego wzrok utkwił w płomieniach ogniska.
Ponownie zapadła cisza, a bukłak z winem zatoczył kolejny pełny obieg poprawiając nieco nastrój współtowarzyszy.
 - Jutro przed nami ciężki dzionek. Czas przymknąć oko. - Oświadczył Trug układając się wygodnie na wełnianym kocu.
Ron i Alex również się położyli. To był dla wszystkich męczący dzień, a jutro o świecie czas ruszać dalej. Zasnęli bardzo szybko kołysani przez szumiący cicho las i buzujące w głowach wino.

sobota, 10 sierpnia 2013

Urlop,urlop....i po urlopie.

       W tym roku wakacje spędziliśmy w Bachotku koło Brodnicy. Byliśmy tam już wcześniej, ale wszyscy bez wyjątku chcieli tam jechać ponownie, tak więc sprawa była przesądzona. Nawet udało nam się zarezerwować ten sam domek co poprzednio. Jego atutem jest bliskość plaży. Standard domków nie powala. Brak tu między innymi lodówki lub choćby małej kuchenki, a sanitariat to totalne minimum. Nieopodal znajduje się stołówka serwująca posiłki w przystępnej cenie. Za to wystrój w niej pozostał nie naruszony chyba od trzydziestu lat. Dla bardziej wymagających we wsi Pokrzydowo ,ok. 2 km dalej jest restauracja. Te wszystkie niedociągnięcia rekompensuje wspaniała plaża i czysta woda w jeziorze. Wspaniały prostokątny pomost okalający kąpielisko. Do dyspozycji jest sprzęt wodny ,boisko do siatkówki oraz miejsce na ognisko. Domki są ukryte między drzewami i nawet w upalne dni nie jest w nich zbyt gorąco. Pogoda jak zwykle dopisała. Słoneczko świeciło każdego dnia. Udało się opalić i zrelaksować. Dzieciaki są bardzo zadowolone. Szkoda że urlop się już kończy, ale zazwyczaj wszystko co dobre szybko się kończy.