środa, 17 lipca 2013

Dzień jak codzień.

        Dzisiaj wybrałem się w końcu na rowerek. Wpadłem na ten pomysł już z rańca w robocie. Rowerek przygotowany od prawie miesiąca stał i czekał na ten dzień. Wszystko wyregulowałem tak jak potrafiłem,czyli jako tako. No i start! Ledwo wyjechałem spotkałem na przystanku Ewelcię z pracy. Chwilę z nią pogadałem w oczekiwaniu na autobus. Przyjechał w końcu,a ja ruszyłem dalej. Najpierw z górki i pierwszy test hamulców. Nic nie odpadło jest ok. Przejechałem spory kawał i dotarłem do ścieżki rowerowej. W Gdańsku na szczęście jest ich coraz więcej. Jadę sobie spokojnie, wydawało mi się nawet że niezłym tempem i nagle usłyszałem za sobą jakieś zgrzyty zmienianych przerzutek. Pomyślałem że ktoś chce mnie wyprzedzić i w tej samej chwili jakaś staruszka mnie łyknęła jakbym stał w miejscu. Siedziała na tym rowerze wyprostowana jak na taborecie. Zero aerodynamicznej sylwetki,jak ona osiąga taką prędkość? Trochę mnie to zdołowało, ale nic jadę dalej, w końcu dawno nie jeździłem. Kawałek dalej tramwaje się wykrzaczyły,chyba z siedem już stało. Ale w drodze powrotnej już ich nie było ,pewnie ktoś je spłoszył i zwiały. Dojechałem do deptaka przy plaży. Na dzień dobry uraczył mnie widok dwóch dziewczyn ,które wysiadły z samochodu od razu w kostiumach kąpielowych gotowe do opalania. Na deptaczku zawsze jeździ się przjemnie. Równa i szybka nawierzchnia ,cisza fajne i rześkie powietrza po prostu full wypas. Postanowiłem dojechać do Sopotu, tam walnąć sobie browarka w nagrodę za przejechany kawał drogi i z powrotem. Niebo było niebieskie bez jednej chmurki. Plan zrealizowałem. W samym Sopocie postałem trochę przy fontannie w oczekiwaniu aż wiatr zawieje w moją stronę i woda zrosi trochę moją spoconą skórę. Na molo nie wchodziłem,bo nie chciało mi się płacić. W drodze powrotnej zahaczyłem o knajpkę na obiecanego sobie wcześniej browarka. To było to. Już dawno piwko mi tak nie smakowało. Schłodzone w kufelku po wysiłku fizycznym smakuje najlepiej. Nie mogę powiedzieć,że dodało mi ono sił na dalszą drogę,lecz znacznie poprawiło mi humor i samopoczucie. Potem już tylko droga do domu i tym razem pod górkę,ale dałem radę. Może jutro też się przejadę. Pozdrowienia z Gdańska!!!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz